efrow i prow 

 

blogoprzewodnik rower demo

Trasa trzech mostków

z których jeden jest cały,

drugiego połowa,

a z trzeciego tylko poręcze zostały

             

 

 

          Trasa łączy uroki lasu, rzeki Omulew, kilku jezior i jedynej wsi na tej trasie Zimna Woda. Długość trasy 22 kilometry. Startujemy jak zwykle przy tablicy informacyjnej w Nataci Małej. Miejscowość powstała w 1702 roku . Składała się z kilku osad na północnym brzegu jeziora Omulew. Podział na Wielką i Małą nastąpił na początku XX wieku.Jest to jedna z wielu założonych w okolicy wsi szkatułowych. Nazwa „osadnictwo szkatułowe” wywodzi się stąd, iż fundusze na ich założenie i dochody uzyskiwane z tych kolonizacji wpływały wprost do szkatuły książęcej (pozostającą poza kontrolą stanów pruskich). Po wojnie ludności ubyło, ale domów zdecydowanie przybyło. Głównie w latach 70 tych ubiegłego wieku. Jeśli weźmiemy pod uwagę numerację domów to jest ich ponad 130. Tak na prawdę są to domki letniskowe, bo na stałe obecnie mieszka tu sześć rodzin. Wieś po wojnie wchłonęła osadę Kordun (nazwa zapomniana). Są to dwa gospodarstwa kilometr przed centrum wsi, które wcześniej należały do Nataci Wielkiej. Wpisujemy do lokalizatora współrzędne pierwszego mostu N 530 29' 07,69" E 200 36' 24,48" i ruszamy drogą szutrową przy tablicy w las. Będzie nas prowadził niebieski znakowany szlak rowerowy. Po lewej mijamy las, który sam się zasadził i sam sobie rośnie. Dalej, po lewej mamy już nasadzenie ręką człowieka, a w nim polanka po osuszonym jeziorku. W rozmowie z człowiekiem, który urodził się w tej miejscowości dowiedziałem się, że jako dzieciak przychodził tu z wędką na ryby, a miejsce to zwie się Zabijak. Próbowałem dowiedzieć się czemu akurat Zabijak, ale nie dowiedziałem się. Dowiedziałem się za to, że źle wymawiam nazwę tego miejsca, bo powinienem wymawiać Zabzijak. No tak. Zapomniałem, że tą gwarą się już chyba nikt nie posługuje. Pozdrawiam w tym miejscu wszystkie wzilki i wziewziórki i jedziemy dalej. Wjeżdżamy na świeży zrąb. Tu po prawej stronie przygotowany stolik dla spragnionych (napoje we własnym zakresie). Po chwili droga się kończy i zgodnie ze znakowanym szlakiem wjeżdżamy na inną i podążamy w prawo. Po około kilometrze wjeżdżamy na drogę zwaną przez miejscowych jako Żwirówka lub Omulewka. Zaraz po tym dwa razy ukaże nam się jezioro Omulew. Za drugim razem przywita nas ładną leśną plażyczką.

 P1016434

Po drugiej stronie jeziora niewidoczna osada Cyklarz należąca do Nataci Małej (teraz, bo przed wojną do Nataci Wielkiej). Budynek, od którego wzięła się nazwa, został rozebrany kilkanaście lat temu (wcześniej z tego miejsca był widoczny).                     Do pierwszego mostku mamy już niedaleko.

 P1016413

Jak widać, jest to most saperski zbudowany na miejscu starego drewnianego. Takich mostków było więcej na tym odcinku rzeki i zaraz spróbujemy je zlokalizować. Patrząc górę rzeki widzimy zarośnięty kanał. Wystarczy w jednym miejscu przekopać leśną drogę i można by zmienić bieg rzeki. Wielkie osuszanie tych terenów miało miejsce niecałe 200 lat temu i tu zagadka, bo tego kanału nie ma na mapach (Jablonken z 1927r, Seehag z 1938r. i Ortelsburg z 1936r.), więc musiał powstać później. W górę rzeki widzimy zastawkę. Poziom wód gruntowych (w tym jezior) się obniża. Dla ratowania fauny i flory na jeziorze Omulew postanowiono sztucznie utrzymać poziom wody i w tym celu kilkanaście lat temu powstała tu budowla, którą tu widzimy. Ustawiamy lokalizator na drugi mostek N 530 29'04,79" E 200 36'50,23". Tu mały surviwal. W ostatnich latach nadleśnictwo zmieniło nieco układ dróg, posadziło zagajnik i ogrodziło go i ot tak dojechać do niego nie można. Dojechać nie można, ale dotrzeć i owszem. Ma to też swoje plusy, o czym później. Najłatwiej dotrzeć tam z lewej strony rzeki. Ale z prawej jest więcej atrakcji.

 P1016420

Widok z północy na południe lub jak kto woli drogą z lewej strony rzeki przybywając tu od pierwszego mostku. Na drugim planie widać ogrodzony młodnik, przez który prowadziła droga, a dalej stary las, gdzie chcemy dotrzeć. Na przedwojennych mapach nie ma tu mostu i drogi, o której mowa. Ustawiamy lokalizator na następną atrakcję    N 530 28' 55,50" E 200 36' 53,50" a znajduje się ona 70 metrów od ściany wysokiego lasu na trzecim planie zdjęcia. No właśnie. Ściana wysokiego lasu, a przy niej droga jest tuż tuż, ale za rzeką. Tu mamy do wyboru opcję surviwalową (do ściany wysokiego lasu, po drugiej stronnie nie ma żadnej ścieżki, najlepiej obejść to prawą stroną ogrodzenia). Po pokonaniu mostu oczywiście. Druga opcja, to wycofanie się na pierwszy mostek i wjazd w drogę pierwszą w lewo na górce za nim. Mijamy paśnik i skręcamy za nim w prawo. Za paśnikiem na kołku miejsce na bryłę soli dla zwierząt. Dlaczego tak wysoko? Myśliwi powiedzą, że po to aby inne zwierzaki nie skonsumowały tego smakołyku. Wersja turystyczna jest inna. Mianowicie po to aby było łatwiej ustrzelić tego nieszczęsnego zwierzaka. Powiedzmy taka łania. Jeśli stoi na dwóch łapach to w tej chwili nijak jej uciekać. No bo nie przystoi Pani Łani na dwóch łapach przed myśliwym uciekać. No chyba, że Pan Myśliwy, który normalnie chodzi na dwóch goniłby ją na czterech. Wtedy szanse byłyby wyrównane. Chociaż nie do końca, bo byłyby wyrównane, gdyby Pani Łania też miała karabin i była przekonana o kontrolowanym odstrzale populacji myśliwych. Pamiętajmy, że w lesie jesteśmy gościnnie i gdy nam się przydarzy spotkać zwierzynę zachowujemy się cicho i nie wykonujemy gwałtownych ruchów, które mogłyby płoszyć gospodarzy. Jakieś 70 metrów za paśnikiem kolejna zagadka. Być może związana ze zwyczajami myśliwskimi. Otóż znajduje się tu (zdewastowana) ogromna misa wymurowana z kamieni.

 DSC00168

Może Państwu uda się ustalić przeznaczenie tego obiektu. Tymczasem ustawiamy lokalizator na N 530 28'38,95" E 200 37' 00,90" i przy ambonie prosto pokonujemy obniżenie po wyschniętym mokradle. Stąd mamy 550 metrów do drogi, wzdłuż której ciągnie się linia energetyczna. Po przejechaniu około 500 metrów wypatrujemy drogi w lewo, która kończy się bramą. Za bramą widzimy stodołę, wiatę i zapasy siana do paśników. W przeszłości to miejsce miało również inne przeznaczenie. Świadczą o tym przed bramą okopy i kochbunkry. Może to obóz Służby Pracy Rzeszy (Reicharbeitdienst), który służył później za miejsce zgrupowania przed uderzeniem na Mławę w 1939? A może to zwykłe zaplecze nadleśnictwa, gdzie w ciężkie, przedwojenne zimy zwierzętom wydzielano zapasy siana pod nadzorem karabinów maszynowych obsadzonych w ziemnych umocnieniach?

 DSC00169

 P1016425

Wpisujemy współrzędne następnego mostku N 530 28' 21,82" E 200 37' 41,84"         i ruszamy drogą prostopadłą do bramy. Za chwilę trafiamy na drogę wzdłuż której rozciąga się linia energetyczna i jedziemy w lewo. Prawie kilometr dzieli nas od drogi asfaltowej Nidzica - Jedwabno. Sto metrów wcześniej( przed asfaltem) jest droga w poprzek. Jedziemy w lewo. W prawo zaś droga jest wyraźnie bardziej uczęszczana i po prawej 100m w głąb słabo widoczny w lato paśnik. Nasza droga w lewo jest dosyć zarośnięta, ale za to krótka bo po 100 metrach jesteśmy u celu.

 DSC00426

            Widzimy poręcze i nie ręczę, że je państwo zobaczą. Otóż jesienią 2014 roku już ich nie było. Chyba jakaś podwyżka cen złomu była w międzyczasie. Co się stało z tym mostem mogą nam powiedzieć trzy siostry (Olga, Masza i Irina), które bez zgody Czechowa osiedliły się na środku rzeki Omulew. Można by rzec, że to już Omulwianki są.

Zdjęcie0613

Na południowym brzegu jedna belka moczy się po części w rzece i to jest jedyny, namacalny ślad, że most w tym miejscu był. Miały być trzy malownicze mosty i będą. Te, które teraz widzieliśmy są to konstrukcje saperskie stalowe. Powstały one po wojnie. Na mapach z drugiej połowy XX wieku są naniesione wszystkie trzy wraz z drogami dojazdowymi. Droga dojazdowa dla tego trzeciego przyczyniła się do jego zniknięcia. I tu jest ten plus, o którym wspominałem przy drugim mostku. Wpisujemy współrzędne następnej atrakcji N 530 26' 46,44" E 20035' 24,40". Jest to niemiecki obóz pracy w (a raczej przy) Zimnej Wodzie. Wycofujemy się z tej krótkiej zarośniętej drogi i skręcamy w lewo by po prawie 100 metrach wyjechać na wspomnianą wcześniej drogę Nidzica - Jedwabno. Kierujemy się w prawo na Nidzicę. Po około 2 kilometrach w prawo odchodzi droga asfaltowa. Jeśli mamy dość wrażeń możemy się tam udać. Jadąc cały czas prosto trafimy na pierwszy mostek, a dalej drogę powrotną znamy. Po około 1,5 kilometra wjeżdżamy do wsi Zimna Woda. Wieś istniała już w 1436 roku.             Ze względu na polskie brzmienie, historyczna nazwa Zimnawodda została usunięta przez władze pruskie w 1893 r. Można domniemywać, że nazwa powstała rzeczywiście od zimnej wody z cieku płynącego pod drogą do jeziora Czarnego. Ów ciek ma źródła około 1,5 kilometra na południowy wschód, potem płynie w miejscach zaciemnionych i tam bez względu na panujące upały nie ma gdzie nabrać temperatury. Ma te swoje 6-8 stopni i jest zawsze jest zimna.                                                                                W 1914 roku 30 sierpnia wyczerpane, wycofujące się w stronę granicy oddziały rosyjskie starły się z napierającymi wojskami niemieckimi. Można mówić tu o małym sukcesie wojsk rosyjskich, bo zadały one dosyć poważny cios stawiając zbrojny opór. Dało to kilkanaście godzin czasu na odwrót pozostałych oddziałów. Niestety kilkadziesiąt godzin później nie istniała już II armia Samsonowa. Zachowały się we wsi pamiątki w postaci cmentarzy. Jest tu ich trzy. Pierwszy mijamy przy wjeździe do wsi, po prawej stronie. Przy drodze asfaltowej jest tablica informacyjna, z którą musimy konieczne się zaznajomić.

 P1016607

Mapka z rozkładem ulic natchnie nas do spędzenia tu kilku chwil na poszukiwania zaznaczonych tam obiektów. Bodajże najładniejszym obiektem jest ten mały cmentarzyk, przy którym stoimy. Jeśli chodzi o zarządzanie przestrzenią to my chyba nigdy nie dościgniemy niemieckich wzorców. Prostota i naturalne materiały budowlane najwdzięczniej zapewniają wieczny spoczynek obrońcom tej ziemi. Spójrzmy jeszcze raz na zdjęcie zamieszczone przez Nadleśnictwo Jedwabno na tablicy informacyjnej.

 P1016610

Dzisiaj teren ocalony od zapomnienia, chociaż zdjęcie współczesne może temu przeczyć.

         P1016604P1016605                                                                                                                                                                                   

Ruiny też mają swój urok, tym bardziej, że jeszcze dwa lata temu były tu chaszcze nie do przebycia. Zwróćmy uwagę na zadrzewienie na zdjęciach archiwalnych. W stronę jeziora Czarnego nie ma drzew. Wzdłuż gościńca do Jedwabna drzewa tylko przy drodze. Po tej samej stronie drogi asfaltowej, lecz po drugiej stronie drogi gruntowej z cmentarzykiem piwnica po budynku szkolnym. W lato trzeba wejść nieco w zarośla. Po drugiej stronie ulicy zabytkowy budynek (z czerwonej cegły) dawnego nadleśnictwa. Za ciekim wodnym skręcamy w lewo, zgodnie z drogowskazem na Muszaki. Mijamy boisko po lewej. Po prawej wypatrujemy kolejnego zabytkowego cmentarza. Tuż na nim była droga w prawo. Dzisiaj wręcz pogłębiono rowy odwadniające drogę i nie ma po niej śladu. Droga ta prowadziła do przedwojennego niemieckiego obozu pracy. Rowery można zostawić przy cmentarzu i zapuścić się w las. Nie daleko, bo po 50 metrach już zobaczymy teren ukształtowany ręką człowieka. Należy patrzeć pod nogi, bo niektóre obiekty są odkryte. Są to zbiorniki na nieczystości z latryny i drugi z prawdopodobnie z łaźni. Co za ciekawe czasy mamy, ze poniemieckie szamba są atrakcją turystyczną. Gówniane te atrakcje tutaj. Po barakach nie ma śladu, jeśli nie liczyć wykopów. No cóż, nie wszyscy lubią tematy leśnych eksploracji, więc niektóre atrakcje można sobie odpuścić. Wpisujemy współrzędne czwartego (trzeciego istniejącego) mostku N 530 28' 02,95" E 200 35' 33,05". Wycofujemy się z drogi na Muszaki, przejeżdżamy na drugą stronę asfaltu i jedziemy asfaltową nitką ku wylotowi ze wsi w kierunku jezior Czarnego i Trzcinowego. Możemy też na chwilę udać się w stronę Nidzicy (około 300 metrów), by zobaczyć cmentarz pobitewny z pierwszej wojny światowej. Droga prowadząca między jeziora jest najbardziej malownicza. Po wjeździe do lasu droga asfaltowa zamienia się w szutrową. Wkrótce natrafiamy na rozwidlenie dróg. Nasza trasa prowadzi w prawo, przy jeziorze Czarnym. Wjeżdżamy tu na szlak rowerowy niebieski, który zaprowadzi nas do Nataci Małej. Możemy na chwilę zamiast w prawo pojechać w lewo, by po chwili ujrzeć jezioro Trzcinowe (jakieś 150 metrów). Przy Trzcinowym plaża " miejska". Możemy tu zaobserwować wysychanie jezior w ciągu ostatnich kilkunastu lat przybyło plaży a ubyło jeziora. Po istniejącym przed wojną budynku rekreacyjnym na plaży nie ma śladu. wracamy na niebieski szlak i po chwili jest nasz mostek.

           P1016615   

Jak widzimy ma on zupełnie inną konstrukcję niż wcześniej oglądane mosty saperskie. Ten był kilka lat temu remontowany i możemy bezpiecznie po nim przejechać. Na drugim planie na zdjęciu mało widoczne jezioro Czarne. Tu o wysoki stan wody dbają na bieżąco bobry. Jeśli jakiegoś spotkamy to go pozdrawiamy i jedziemy dalej niebieskim szlakiem rowerowym. Po wjechaniu na górkę w prawo odchodzi leśna droga do cmentarza na początku Zzzimnej Wody. Tego z tablicą z planem wsi. W połowie drogi o prawej w dole jeziorko Blejek. My jedziemy prosto ,by po chwili trafić na rozwidlenie dróg. Jedziemy w lewo tak jak szlak prowadzi. Jeśli pojedziemy tu w prawo to nie ma tragedii. Po wjechaniu na drogę asfaltową jedziemy w lewo. Po lewej stronie przez zarośla nieśmiało ukazuje się już jezioro Omulew. Dalej po lewej mijamy Ośrodek Reprezentacyjny Ministerstwa Obrony Narodowej, który powstał w wyniku rozformowania Ośrodka Rekreacyjno – Kondycyjnego Wojska Polskiego w Omulewie z dniem 1 stycznia 2007 roku. Ośrodek Reprezentacyjny Ministerstwa Obrony Narodowej składa się z trzech kompleksów Helenów, Omulew i Czarny Piec. Jesteśmy przy kompleksie Omulew oczywiście. Wcześniej była tu leśniczówka Omulew, w której leśniczy udzielał schronienia dla oddziału Łupaszki. W późniejszym okresie na biwaki przyjeżdżali tu harcerze z Nidzicy. Od roku 1962 teren ten zarządzany jest przez wojsko. Jeśli chcieli byście Państwo dowiedzieć się czegoś więcej w internecie o historii tego miejsca to życzę powodzenia. Do niektórych ośrodków rządowych, czy nawet wojskowych jest w miarę swobodny dostęp (można wykupić sobie wczasy np. w ośrodku wojskowym w Marózie lud rządowym w Łańsku) to tu takiego dostępu nie ma. Ośrodek ten był ulubionym miejscem wypoczynku gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Ośrodka sobie nie pozwiedzamy, więc jedziemy dalej. Po przejechaniu 800 metrów jesteśmy na pierwszym mostku. Droga powrotna pokrywa się z niebieskim szlakiem rowerowym. Możemy sobie wpisać współrzędne Nataci Małej.

 

 

Wykaz współrzędnych dla osób jadących "na cel"

pierwszy mostek N 530 29' 07,69" E 200 36' 24,48"

drugi mostek N 530 29'04,79" E 200 36'50,23"

kamienna misa N 530 28' 55,50" E 200 36' 53,50"

leśny obóz N 530 28'38,95" E 200 37' 00,90"

trzeci mostek N 530 28' 21,82" E 200 37' 41,84"

niemiecki obóz pracy N 530 26' 46,44" E 20035' 24,40"

drugi "trzeci" mostek N 530 28' 02,95" E 200 35' 33,05"

 

3 mostki mapa